Wszyscy byli zdziwieni decyzją Liz Taylor w sprawie pogrzebu Michaela Jacksona. Najlepsza przyjaciółka gwiazdora zapowiedziała, że na ceremonii się nie zjawi. Twierdziła, że nie ma zamiaru brać udziału w "tej publicznej maskaradzie". Wielu podejrzewało, że gwiazda ma zbyt poważne problemy zdrowotne, które nie pozwalają jej na przyjazd do Los Angeles.
Okazuje się, że powód był zupełnie inny. Dziennikarze National Enquirer dotarli do informatorów, którzy twierdzą, że rodzina Michaela zabroniła aktorce pojawiać się na ceremonii.
Liz jest przykuta do wózka inwalidzkiego, ale była gotowa pojawić się na pogrzebie Jacksona. Był jej wyjątkowo bliski i bardzo go kochała – pisze tygodnik. Jednak nie dostała żadnego zaproszenia. Potraktowali ją jak marną, nic nieznaczącą gwiazdkę. Nie chcieli jej tam, bo zazdrościli, że Michael lepiej dogadywał się z nią, niż z własnymi braćmi i siostrami.
Na ceremonii pojawili się ludzie, którzy Michaela nigdy nie poznali, a zabrakło jego najbliższej przyjaciółki. Liz jest tym kompletnie załamana. Nadal nie może się otrząsnąć – donoszą informatorzy.