Dwukrotnie rozwiedziony Krzysio Ibisz zabrał swojego starszego syna Maksa *na urlop do Turcji. Oczywiście zaraz po powrocie pognał do redakcji tabloidu z *prywatnymi zdjęciami i relacją z wakacji. To się nazywa nadgorliwość... Pewnie nawet do głowy mu nie przyszło, że to obciach.
To była taka męska wyprawa - opowiada swojemu ukochanemu Super Expressowi. Świetnie się tam obaj bawiliśmy. Dopiero w zeszłym roku Maks nauczył sie pływać. Dlatego w wodzie trzeba jeszcze na niego szczególnie uważać. W zimie jeździmy na narty, a latem gdzieś popływać i się poopalać. I niech to będzie taka nasza tradycja.
Wyjazdy, czy sprzedawanie/oddawanie rodzinnych zdjęć brukowcom? Pewnie jedno i drugie.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.