Chorobą Darii Widawskiej żyły wszystkie tabloidy. Aktorka znalazła się w szpitalu 25 grudnia 2008 i pozostała tam przez kilka tygodni. Sprawa wyglądała bardzo poważnie, a co gorsza, lekarze nie byli w stanie postawić diagnozy. Albo nie chcieli podawać jej do publicznej wiadomości.
Do show-biznesu aktorka wróciła wychudzona, z chustką na głowie. Kiedy ją zdjęła, okazało się, że ma włosy przystrzyżone na jeża, zupełnie jakby dopiero co była łysa.
Były słabe po chorobie - wyjaśnia niechętnie Widawska. Odrosną. Do dziś nie wiem, co mi było. Sama nie wierzyłam, jak widziałam siebie w lustrze. Choroba uświadomiła mi, że nie mam nad wszystkim kontroli, że nie jestem taka odporna, jak mi się wydawało. Żyłam od zadania do zadania. Wszystko robiłam na sto procent.
Nie widzimy powodów, żeby ukrywać przed ludźmi chorobę nowotworową. Tym bardziej to wszystko dziwne. Mamy nadzieję, że cokolwiek jej nie dolegało, jest to już przeszłość. Nie ma nic ważniejszego niż zdrowie.