Kuba Wojewódzki wyraźnie się rozkręca. Ostatnio bardzo otwarcie i chętnie mówi o tym, ile zarabia. W wywiadzie dla Exclusiva zasugerował wprost, że zarabia kilkaset tysięcy miesięcznie, a pensja wynosząca 90 000 zł *to dla niego śmieszne pieniądze (zobacz: "Byłem bogaty przed Idolem"*).
Chyba wiemy skąd ten przypływ dobrego humoru. Wojewódzki w odróżnieniu od reszty "showmanów" (Ibisza, Kammela a zwłaszcza nielubianego Prokopa) nie zarabiał nigdy na chałturach. Oni w czasach hossy większą część swoich zarobków czerpali właśnie z wyśmiewanych przez Kubę "premier nowych granulatorów do trocin", imprez branży spożywczej itp. Zarabiali dzięki temu więcej od niego. Nagle jednak czasy się zmieniły, firmy zaczęły oszczędzać na gwiazdach i zarobki chałturników spadły. I to drastycznie.
Kuba czuje się więc względnie dużo bogatszy niż przed rokiem. Z pewnością zarabia więcej od Prokopa, o którym troszkę przycichło. Jego stawki za wygłupianie się musiały wyraźnie spaść.
W nowej Polityce Wojewódzki wyśmiewa niedawny ranking zarobków Super Expressu (zobacz: Kto zarabia 9000 zł?), przy okazji informując nas że jego dzienny urobek w pracy to znacznie więcej niż marne kilka tysięcy złotych:
Gosia Foremniak - dniówka 9300 zł. Tomek Karolak - 9200. Paweł Małaszyński - 9 tysięcy... To skandal, afera i gruba przesada!!! - pisze Kuba. Za takie pieniądze autor tej rubryki nie odpaliłby nawet wyszukiwarki Google.
A Pudelka?