Ojciec Kamili Mścichowskiej, świeżo poślubionej żony Andrzeja Łapickiego, żali się Super Expressowi, że o ślubie córki dowiedział się z gazet... 66-letni mężczyzna od lat choruje na akromegalię, chorobę, która deformuje kości i stawy, powoduje powiększanie się narządów zewnętrznych i pogrubianie skóry.
Wojciech Mścichowski z trudem porusza się na wózku inwalidzkim. Jest przekonany, że przez tę straszną chorobę jego dzieci Kamila i o rok młodszy Jan, zupełnie o nim zapomniały. Pomimo, że, jak donosi tabloid, ciężko chory mężczyzna wciąż wspiera córkę finansowo.
Mam żal do Kamili - wyznaje szczerze Mścichowski. Żeby chociaż zawiadomiła mnie o ślubie. Pewnie i tak bym nie przyjechał, bo nie mam jak. Nie potępiam tego małżeństwa, ale to jest dla mnie bolesne. Szczególnie to, że o ślubie córki dowiedziałem się z prasy. Był okres kiedy Kamila przychodziła i mi pomagała. Ale zawsze chciała pożyczyć chociaż ze 20 złotych. Z żoną rozwiodłem się, gdy Kamilka miała rok. Przez wszystkie te lata moje relacje z córka były bardzo dobre.
W utrzymaniu więzi rodzicielskiej na pewno pomagał fakt, że Mścichowski mimo rozwodu nadal mieszkał z rodziną. Jego żona z dziećmi wyprowadziła się dopiero 5 lat temu.
Staram się nie załamywać - deklaruje teść Łapickiego. Jestem człowiekiem pełnym humoru. Piszę, komponuję. Twórczość jest siłą motoryczną. W swoim życiu napisałem i skomponowałem 26 utworów o Warszawie. Wiele stworzyłem dla Stasia Wielanka i Kapeli Czerniakowskiej.
Znów jednak wraca do przykrości jaką sprawiła mu jedyna córka, która nawet nie wpadła przedstawić swojego wiekowego narzeczonego: Wypada złozyć wizytę. Zwykła kultura nakazuje odwiedzić przyszłego teścia. Najwyraźniej Kamila wstydzi się ojca kaleki.
Widzicie? Od razu było widać, że coś z nią nie gra...