Była dziewczya Borysa Szyca ze studiów aktorskich, Sylwia Gliwa, nadal nie rozliczyła się z przeszłością. Wciąż nie może pogodzić się z tym, że Szyc bedąc z nią w związku, jednocześnie pełnił rolę maskotki reżyserki Agnieszki Glińskiej, która obecnie kręci się wokół małżeństwa Zbigniewa Zamachowskiego i Aleksandry Justy.
Oczywiście Gliwa trzyma fason i w rozmowie z Na żywo nie przyznaje się, że śledzi tę sprawę, albo że ma żal do Glińskiej, że zabrała jej chłopaka: Mam ciekawsze lektury. Nie studiuję w prasie portetu psychologicznego mojej byłej pani profesor. Człowiek nie jest rzeczą, którą można zabrać. To Borys mnie zawiódł, nikt inny. Kiedy się o tym dowiedziałam, jak to zwykle bywa, ostatnia, po prostu odeszłam.
Czemu niektóre kobiety decydują sie budować swoje szczęście na łzach innych? Nie wiem. To kwestia sumienia. Pochodzę z pełnego miłości domu, w którym wszystko jest proste. Ufałam, że dla innych równiez jest to oczywiste. Z czasem pojęłam, że nie zawsze tak jest. To na długi czas zburzyło moją wiarę w ludzi i w poczucie bezpieczeństwa .
W środowisku teatralnym plotkuje się, że przez Glińską Gliwa straciła etat w Teatrze na Woli. Aktorka nie potwierdza, ani nie zaprzecza: Na szczęście w stolicy nie brakuje teatrów - odpowiada dyplomatycznie.
W świetle tych wypowiedzi portret Agnieszki Glińskiej rysuje się coraz ciekawiej. Nie sądziliśmy, że w teatrze może być tak ciekawie.