Tego byśmy się nie spodziewali. Młoda aktorka Mischa Barton znalazła się pod przymusową opieką psychiatryczną w szpitalu Cedars-Sinai w Los Angeles, tym samym, w którym hospitalizowano Britney Spears po jej załamaniu nerwowym. Tak wynika z wstępnych informacji przekazanych mediom przez miejscową policję. Wczoraj w nocy aktorka zadzwoniła na jeden z alarmowych numerów z prośbą o "pomoc w eskortowaniu jej z domu". Najwyraźniej funkcjonariusze stwierdzili, że sprawa jest na tyle poważna iż trzeba umieścić ją na specjalnym, zamkniętym oddziale.
Inne źródła podają, że 23-letnia Barton została ubezwłasnowolniona i przymusowo zabrana do szpitala, zgodnie z procedurą nakazującą takie postępowanie w przypadku osób mogących stanowić zagrożenie dla samych siebie i które wykazują poważne zaburzenia psychiczne. Gwiazdka przebywa obecnie pod 72-godzinną obserwacją.
To nie pierwsza przygoda Mischy z policją. W 2007 roku przyłapano ją na prowadzeniu samochodu pod wpływem alkoholu i narkotyków, oraz znaleziono u niej niewielkie ilości marihuany. Za to został jej przydzielony nadzór sądowy. Udała się także dobrowolnie na odwyk.
Pechowego wieczoru aktorka miała uczestniczyć w premierze swojego najnowszego filmu Homecoming. Nie wytrzymała presji?