Wykonawcy ostatniej woli Michaela Jacksona mają nie lada orzech do zgryzienia. Zanim przystąpią do jej wypełnienia, muszą uregulować podatek od spadku po gwiazdorze, którego wysokość sięga... 80 milionów dolarów! Dzieci piosenkarza, wskazane przez niego w testamencie jako dziedzice fortuny nie dostaną ani centa zanim prawnicy ich ojca nie zapłacą zaległych fiskusowi należności. Na ich spłatę amerykański odpowiednik urzędu skarbowego wyznaczył termin dziewięciu miesięcy, licząc od dnia śmierci Michaela.
Według informatora dziennika Sunday Express klan Jacksonów jest przerażony tymi żądaniami: Zdawali sobie sprawę, że muszą rozliczyć się na sporą sumę, ale w najgorszych koszmarach nie przypuszczali, że będzie ona tak zawrotna.
Dla całej rodziny nadszedł teraz bardzo trudny okres. Ledwo udaje im się uporać z kolejnym problemem, a na horyzoncie już pojawia się następny - dodaje. Z powodu tego podatku dzieci Michaela dostaną o wiele mniej pieniędzy niż pierwotnie przewidywano.
Co ciekawe, gdyby Michael zmarł sześć miesięcy później, udałoby im się uniknąć podatku spadkowego, który ma zostać zniesiony 1 stycznia 2010 roku. Podatku mogą uniknąć jedynie ci, u których wartość majątku nie przekracza 3,5 miliona dolarów. Wszyscy bogatsi muszą zapłacić 45 procent od kwoty przewyższającej ten próg.
Kasę amerykański fiskusa nieprędko zasilą pieniądze Jacksona. Nie on jedyny bowiem domaga się kawałka z tortu, jakim jest majątek gwiazdora: W porównaniu do innych wierzycieli urząd skarbowy wcale nie ma pierwszeństwa w ściąganiu zaległych należności - oświadczyła w rozmowie z Sunday Express, Beth Kaufman, waszyngtoński doradca podatkowy.
Długi Jacksona New York Times ocenia na 400 do 500 milionów dolarów. Sam bank Barclays czeka na spłatę 300 milionów pożyczek, których zabezpieczeniem są udziały Jacksona w słynnej spółce Sony/ATV posiadającej prawa autorskie do nagrań Beatlesów. Sprawa jest więc bardzo skomplikowana. Nie wiadomo, czy Jacksonom uda się zdobyć szybko tak gigantyczną gotówkę i zachować dla siebie cenne udziały. Pamiętajcie, że jesteśmy w środku kryzysu finansowego i nie jest łatwo o kolejne kredyty.