Nie tylko my mamy kogoś takiego jak Kukiz. Amerykanie również doczekali się gwiazdy, która chce zaistnieć w mediach dzięki kontrowersyjnym komentarzom na temat śmierci Michaela Jacksona. Aktor, znany głównie z podkładania głosu pod księcia w Shreku, stwierdził, że "to dobrze, że Jackson umarł".
Rupert Everett przyznał, że nie przepadał za muzyką Jacksona. Przeszkadzał mu również jego wygląd, a w szczególności zmiana koloru skóry: Jackson był czubkiem. Dobrze, że umarł - podsumował. Wyglądał jak postać ze "Shreka". To było takie nie wiadomo co. Był biały czy czarny? Na dodatek te oskarżenia o molestowanie dzieci. Myślę, ze był artystą, ale także niezłym dziwadłem.
Później próbował wybrnąć z tego i tłumaczył dziennikarzom, że chodziło mu o coś zupełnie innego. Ponoć stwierdził, że lepiej dla Michaela, iż zmarł teraz. Gdyby pożył dłużej, musiałby wystąpić podczas planowanej trasy koncertowej, a to skończyłoby się klapą i jego upadkiem.
Myślę, że to dar losu. Dobrze, że umarł teraz. Inaczej musiałby pojawić się na scenie w Londynie i wszyscy zobaczyliby, że już od dawna nie jest tym samym Michaelem - powiedział aktor w rozmowie z Daily Mirror. Nie miałoby znaczenia, jak bardzo by się starał i jak dobre byłyby jego występy. Nie miałby siły zagrać aż 50 razy i presja byłaby dla niego koszmarem.
Tak, a ty się najbardziej o niego martwiłeś...