Udało się. Edyta Górniak wyżebrała w końcu w Polsacie podwyżkę, o która zabiegała od tygodni. Musiała wprawdzie odpuścić 2 tysiące, bo żądała o 25 tysięcy za odcinek a dostała "tylko" 23, ale to i tak nieźle. Fakt donosi, że jedynie 8 tysięcy dzieli ją od wymarzonej stawki 100 tysięcy złotych miesięcznie.
Okazuje się, że Górniak jest twardą negocjatorką i niejeden mógłby się od niej uczyć - pisze tabloid. Oczywiście nikt nie wyobrażał sobie nawet, że Edyty może zabraknąć w jurorskim fotelu. Zaczęły się ostre negocjacje i namowy. Ale nawet gdy w pewnym momencie gwieździe zaproponowano kolejne 2 tysiące złotych podwyżki, nie potwierdziła do końca, że wystąpi. Dlatego niedawno znów zaczęto rozmowy i Górniak dostała obietnicę kolejnej podwyżki – tym razem około 1,5 tysiąca złotych. Czy to w końcu skusi gwiazdę estrady i zostanie w śpiewającym show?
Nie wiadomo na razie, ile łez popłynęło w trakcie tych negocjacji. Ale sprawa jest rozwojowa, gdyż Górniak nie podjęła jeszcze ostatecznej decyzji, czy taka suma ją zadowala.
Naprawdę dziwne, że telewizje taką lekką ręką wyrzucają pieniądze w błoto. Jest tu ktoś, kto naprawdę chce ją tam oglądać?