Hania Lis najwyraźniej liczyła na to, że wspólna praca w Wiadomościach, a także późniejsza zadyma w obronie "wolności dziennikarskiej", stanie się początkiem pięknej przyjaźni pomiędzy nią i Piotrem Kraśko. Szczególnie, że przecież wiele ich łaczy - oboje pochodzą ze znanych komunistycznych rodów.
Problem w tym, że Kraśko od lat jest jednym z najwierniejszych przyjaciół Kingi Rusin. I chyba właśnie to nie daje Lisicy spokoju. Być może skrycie marzy o tym, by odbić jej też przyjaciela. Tygodnik Na żywo donosi, że ostatnio bardzo mu się narzuca.
Rusin z córkami bywa częstym gościem w posiadłości Kraśki i jego żony Karoliny Ferenstein. Jeździ tam tym chętniej, że w Gałkowie mieści się stadnina koni, a jeździectwo to ulubiony sport Kingi i jej córek. Niedawno do Gałkowa wpadła także niespodziewanie Hania Lis. Tłumaczyła, że musi się zrelaksować na łonie przyrody i zupełnie nie zraziło jej chłodne powitanie. Sytuacja była bardzo niezręczna, gdyż tego samego dnia miała właśnie przyjechać zaproszona i zapowiedziana od dawna Rusin. Kraśko, który szczęśliwie był właśnie w Gałkowie, zdołał spławić Lisicę, zanim się spotkały.
Hania musiała przełknąć jeszcze kolejny w obecnym sezonie wakacyjnym afront - nie została zaproszona na huczne urodziny Kraśki połączone z zawodami jeżdzieckimi Sharp Cup Gałkowo 2009, na których bawiła się Rusin. Cóż, tak się kończy awans ze świadkowej na żonę. Stara żona ma prawo się obrazić.