Pamiętacie jeszcze incydent z sierpnia zeszłego roku z udziałem naćpanej Amy Winehouse? W narkotykowym i alkoholowym amoku pobiła fankę butem. Kobieta postanowiła nie pozostawiać sprawy bez rozwiązania i pozwała swoją idolkę. Żądała kilkunastu tysięcy funtów zadośćuczynienia bądź wsadzenia piosenkarki za kratki.
Przypomnijmy, że którejś z nocy Amy wytaczała się z jednego z ulubionych, podrzędnych londyńskich pubów. Podeszła do niej fanka i grzecznie poprosiła o autograf. Winehouse wpadła w szał i zaczęła bić fankę baletką po twarzy wrzeszcząc: Wypi*alaj, ku*wa z mojej głowy!** Piosenkarka twierdziła później, że był to jedynie nieszczęśliwy wypadek, a butem celowała w powietrze.
Sąd uznał wczoraj Amy za niewinną zarzucanego jej czynu. Oczywiście nie zaprzeczono, że wersja byłej już fanki była prawdziwa.
Po usłyszeniu zeznań od wszystkich świadków muszę stwierdzić, że nie mam żadnych dowodów, że to nie był wypadek – powiedział sędzia.
No, to wszystko gra. Kto z Was skusi się na autograf?