Joe Jackson nigdy nie był dobrym ojcem. Tragicznie zmarły gwiazdor często opowiadał o koszmarze dzieciństwa, jaki zafundował mu Joe. Dlatego rodzic został kompletnie pominięty w testamencie pozostawionym przez króla popu.
Z całej ogromnej rodziny Jacksonów tylko ojciec piosenkarza jest osobą, która nie pojawia się w dokumencie spisanym w 2002 roku. Oczywiście nie jest tajemnicą dlaczego. Joe traktował swojego syna jak niewolnika. Surowo karał go fizycznie, gdy w dzieciństwie na próbach Jackson 5 pokazywał jakiekolwiek oznaki zmęczenia czy rozkojarzenia.
Po przedwczesnej śmierci Michaela Joe zamierza ponownie zarabiać na własnym dziecku. Kilka dni temu zapowiedział rozpoczęcie kilku projektów, jak sam to nazwał, "upamiętniających jego wybitnego potomka" - czyli pozwalających napełnić mu kieszenie. Na premierze filmu, którego jest producentem, powiedział dziennikarzom, że buduje muzeum króla popu. *Będzie się znajdowało w Gary w Indianie, tam gdzie urodził się Michael - wyznał Joe zszokowanym dziennikarzom. Będą tam pamiątki, które spodobają się fanom. Oddam *rzeczy związane ze mną i moim synem dla potomnych.
Czyli co dokładnie? Pas, którym ponoć regularnie go bił? Nie wydaje nam się, aby Joe Jackson ufundował muzeum, w którym znajdą się wspomnienia warte oglądania. Szczególnie, że bracia i siostry Michaela chcą stworzyć centrum pamięci o królu popu na ranczu Neverland.