Sean "Diddy" Combs nadal nie zaprzestał starań o rolę Jamesa Bonda. Kilka miesięcy temu wydał 750 tysięcy dolarów na żałosny spot reklamowy swoich nowych perfum. Muzyk twierdził później, że była to również taśma, którą wysłał producentom kolejnej części film z serio przygód o agencie 007, by zobaczyli jego możliwości aktorskie i zerwali kontrakt z Danielem Craigiem (zobacz: *Chce być nowym Bondem! (UWAGA - ŻAŁOSNE WIDEO!)
*. Jak się można było spodziewać reżyser nie padł na kolana na widok Seana obnoszącego się ze swoją kasą.
Po kilku miesiącach milczenia, raper znów dał o sobie znać. Potwierdził, że nadal chce zagrać pierwszego czarnoskórego Bonda. Ponoć apetyt na karierę filmową zaostrzył mu się po wystąpieniu w Made, Get Gim to the Greek oraz epizodzie w serialu CSI: Miami.
Jeszcze nikt do mnie nie zadzwonił - powiedział pewny siebie Diddy dziennikarzom. Ludzie od Bonda, jestem tutaj! Macie mój numer, macie moją taśmę. Czekam na telefon.
Swoją drogą z chęcią zobaczylibyśmy Diddy’ego w roli agenta Jej Królewskiej Mości. Ciekawe jak poradziłby sobie z brytyjskim akcentem, skoro ma problemy z wysłowieniem się podczas zwykłego wywiadu.