Po raz kolejny musimy Was zmartwić. Zaledwie kilka dni temu, po tym jak Chris Brown przeczytał wymuszone przeprosiny z kartki, Rihanna... odwiedziła go w pokoju hotelowym. Oczywiście piosenkarka przybyła na miejsce późno wieczorem, a twarz zakryła kapeluszem i ciemnymi okularami. Na pewno nie chciała, aby fani zobaczyli, na spotkanie z kim tak się spieszy.
Dziennikarzom udało się wyciągnąć trochę informacji od obsługi hotelowej i dowiedzieć się, że piosenkarka przesiedziała kilka godzin w pokoju Browna, ale noc spędziła we własnym apartamencie. Przez następne dwa dni regularnie odwiedzali się i wspólnie zjedli kilka posiłków. Z relacji sprzątaczki wynika, że bardzo dużo rozmawiali i zachowywali się raczej powściągliwie.
Wieczorami wychodzili z przyjaciółmi na miasto, ale wracali przed północą i jeszcze kilka godzin spędzali w swoim towarzystwie. Rihanna wyszła na małe zakupy, a potem pokazywała byłemu partnerowi, co udało jej się upolować. Natomiast Chris wyskoczył na moment z kumplami do kina, ale szybko wrócił i zamówił szampana do apartamentu Rihanny.
Przez cały czas oboje robili wszystko, aby nikt nie dowiedział się o ich spotkaniach. Rihanna skorzystała nawet z pomocy aktorki, która przebrana w jej ubrania miała zmylić dziennikarzy. Natomiast Chris korzystał z kilku samochodów, kilkakrotnie się przesiadał i starał się zgubić śledzących go paparazzi...
Tyle zachodu... Po co? Myślicie, że spróbują jeszcze do siebie wrócić?