Obecnie każdy chce zarobić na śmierci Michaela Jacksona. Do tej pory przodowała w tym rodzina gwiazdora, a w szczególności jego ojciec. Joe Jackson został jednak zdeklasowany w swojej pogoni za kasą przez mężczyznę, który posiadał pukiel włosów piosenkarza. John Reznikoff sprzedał je firmie, która specjalizuje się w tworzeniu diamentów z węgla pozostałego z popiołów po kremacji. Z kilku loków gwiazdora ma powstać kilkanaście małych kryształków.
Reznikoff powiedział dziennikarzom, że włosy Jacksona kupił od Ralpha Cohena, producenta wykonawczego, który pracował na planie sławnej reklamówki Pepsi sprzed 25 lat. Ponoć nadpalone włosy gwiazdora pozostały na marynarce, którą próbowano ugasić płonącego Michaela.
Firma LifeGem zapewnia wyjątkową usługę dla tych, którzy chcą zachować cząstkę swoich bliskich zmarłych. Specjalizujemy się w tworzeniu diamentów z włosów - powiedział przedstawiciel korporacji. Aktualnie naszym najambitniejszym celem jest umożliwienie posiadania brylantów z DNA Michaela Jacksona. Badamy obecnie zakupiony lok, aby potwierdzić jego autentyczność, a także sprawdzić, ile diamentów jesteśmy w stanie z niego stworzyć. To będzie limitowana kolekcja i oczekujemy ogromnego zainteresowania.
Przerażające! Wyobrażacie sobie, aby nosić skremowaną babcię w pierścionku lub dziadka w kolczykach? Co gorsza, Jackson trafi na szyje i palce zupełnie obcych sobie ludzi…