Postać Artura Boruca to nasz całkiem pokaźny wkład w sprzedaż brytyjskich bulwarówek. To właśnie tabloidy z Wysp wyniuchały, że kochanka piłkarza, Sara Mannei wcześniej związana była z gangsterem, odsiadującym wyrok za przestępczość zorganizowaną. Ostatnio ciężar zainteresowania mediów przeniósł się z jego sypialni na boisko, skupiając się na jakości obrony Polaka.
Jak informuje Sportfan.pl, w sprawie Artura postanowił wypowiedzieć się Marcin Kowalczyk grający w Dynamo Moskwa, z którym drużyna Boruca, Celtic Glasgow zmierzy się już niebawem na wyjeździe. Ostatnie spotkanie tych dwóch zespołów skończyło się wygraną Rosjan. Stawką jest wejście do II rundy kwalifikacji do Ligii Mistrzów.
Jak na razie nic nie zapowiada szansy na rewanż Szkotów - Zaskoczyliśmy ich w Glasgow, w Moskwie definitywnie zamkniemy im wrota do fazy grupowej LM - straszy Kowalczyk w rozmowie z The Evening News, zwracając uwagę na przyczyny słabej obrony - Boruc to dobry bramkarz, ale tydzień temu już zauważyłem, że jest kłębkiem nerwów. Presja wywierana na Borucu jak i reszcie drużyny jest ogromna.
Sportfan.pl podkreśla, że jeśli tym razem Boruc da sobie strzelić gola, może to oznaczać nawet odejście w niebyt *jego macierzystej drużyny, a dla niego samego *początek końca kariery - To głównie w Lidze Mistrzów promował się polski bramkarz przez 3 ostatnie sezony. Jeśli teraz nie zagra w Champions League, trudno będzie Celtikowi znaleźć zimą kupca, który da rozsądną cenę za polskiego bramkarza.