Media nadal żyją wczorajszym wyrokiem szczecińskiego sądu. Po pięciomiesięcznym procesie zadecydowano, że Anna Sz. ma zapłacić swojemu sąsiadowi, Ryszardowi G. zdeklarowanemu gejowi, 15 tysięcy złotych, za to, że miesiącami go szykanowała i publicznie nazywała "pedałem". Decyzja sądu wzburzyła politykami zasiadającymi z prawej strony naszego Sejmu. To była tylko kwesta czasu zanim drugi (po Jacykowie) naczelny polski gej, Michał Piróg, zabierze głos w całej sprawie.
W rozmowie z internetowym wydaniem Dziennika tancerz twierdzi, że wysłałby kobietę na roboty publiczne, bo 15 tysięcy za głupotę to stanowczo za mało. Wtedy dopiero by się nauczyła.
Jeżeli komuś łatwo przychodzi bezmyślność, to kara w wysokości 15 tys. zł nie jest na pewno zbyt wysoka - mówi Piróg. Winowajczynię powinno się jeszcze dodatkowo wysłać na roboty publiczne. Jeżeli ktoś jest życiowo głupi, to do momentu, aż nie poczuje czegoś na własnej skórze, nie wyciągnie wniosków z błędnego działania.
Sugerowałbym roboty publiczne, bo gdyby oskarżona musiała codziennie wstać o 5:00 rano i popracować do 23:00, to dałoby jej to do myślenia. Innym sposobem byłoby szykanowanie za szykanowanie. Gdyby całe osiedle zaczęło wytykać tę osobę palcami i wyzywać od półgłówków i homofobów, to może dotarłoby do niej, że krzywdzenie drugiego człowieka słowem nie jest niczym przyjemnym.
Rozumiemy, że dla Piroga do poniekąd osobiste zwycięstwo.