Jeszcze nie tak dawno pisaliśmy, że John Travolta chce po cichu opuścić sektę scjentologiczną, bo to jej wyznawców uważa za winnych śmierci jego autystycznego syna, Jetta. National Enquirer donosi, że aktor bólu po utracie syna próbuje się pozbyć jedząc. Jego stan psychiczny jest tak zły, że doprowadził się do granicy otyłości.
Jest naprawdę załamany – donosi przyjaciel rodziny dziennikarzom. Zaczął spożywać ogromne ilości jedzenia. Jest w koszmarnej kondycji. Jego najbliżsi są zaniepokojeni i boją się, że stan, do jakiego się doprowadził, poważnie odbije się na jego zdrowiu. Robi się coraz cięższy, a jego serce i tak nie jest w dobrej kondycji.
W pół roku przytył jakieś 30 kilogramów i waży teraz około 115 – kontynuuje informator. Jego żona jest chorobliwie przerażona, że John wkrótce wyląduje w szpitalu. Robi co może, żeby jego depresja minęła. Chce go przekonać, że ból nigdy nie odejdzie, ale jest jeszcze wiele osób, którym na nim zależy.
Wydaje się, że Travolta potrzebuje natychmiastowej pomocy psychiatrycznej. Jak widać, "odkrywcze" sposoby Scjentologów w ogóle nie działają. Sekta już nieraz twierdziła, że coś takiego jak "depresja" nie istnieje. Zaprzeczali również istnieniu autyzmu, a wiadomo, jak się to skończyło.