A miało być tak pięknie. Marta Wiśniewska zapewniała, że w "Majkelu" Szatkowskim znalazła wreszcie męzczyznę swojego życia. On, wdzięczny za wyrwanie go z oleśnickiego gimnazjum i wkręcenie do show-biznesu, twierdził, że pokochał jej dzieci jak własne. Z włąsnej woli poszedł do Dzień Dobry TVN (sam, bez niej) i rozparty wygodnie w fotelu opowiadał o sobie. Widać było, że polubił to nowe życie.
Nie wiadomo, co spowodowało, że po 2 latach wspólnego życia para podjęła decyzję o rozstaniu. Podobno jednak odbyło się bez udziału osób trzecich. Nikt się nie zakochał na boku ani nie zdradził. Tak w każdym razie brzmi oficjalna wersja.
Przyjaciele pary twierdzą jednak, że to nie jest chwilowy kryzys, lecz świadoma decyzja Marty i o powrotach nie ma mowy - pisze Na żywo. Na prośbę Marty Szatkowski wyprowadził się z jej mieszkania.
Atmosfera była tak miła, że Marta zdecydowała się zatrzymać Szatkowskiego na stanowisku swojego menedżera, co oznacza, że zesłanie do Oleśnicy chwilowo odsunęło się w czasie. Dopóki będzie grzeczny.
Dziwnym zbiegiem okoliczności za każdym razem, kiedy Mandaryna wydaje płytę, musi się z kimś rozstać... Zauważyliście?