Ostatni wywiad z Dodą w Dzienniku obfitował w wyznania na temat wiary. Dorota stwierdziła w nim między innymi, że apostołowie pili i ćpali, a Bibilia jest niewiele warta, bo nie ma w niej dinozaurów. Te efekciarskie zdania przyćmiły inny, naszym zdaniem dużo ważniejszy fragment, który inne media przeoczyły:
- Boisz się też przemijania, starości? - spytała dziennikarka.
- Staram się odrzucać jakiekolwiek negatywne rzeczy, emocje. Jestem bardzo pozytywnym człowiekiem. Myślę o samych fajnych rzeczach, czyli jak mówisz do mnie o przemijaniu, zaraz nasuwają mi się takie obrazy: mam 40 lat, megawillę w Miami z zajebistym tarasem, zajebistego męża, który w całym swoim życiu odwiedził może jeden burdel, i to kiedy mnie nie znał, fajne dzieci i kasa wysypująca się zewsząd.
Stop. Skąd ten burdel? Czyżby Doda miała w tej materii złe doświadczenia z byłym mężem? (Zauważcie, że nie mówi o "facecie" - mówi o "mężu".) Dalej też coś chyba sugeruje:
- Co to znaczy ten "zajebisty mąż"? Co mężczyzna musi mieć, żeby ci zaimponować?
- Przede wszystkim musi być dowartościowany, bardzo charyzmatyczny i musi być megamęski. To nie może być jakaś frajerzyna, która będzie chciała przed sobą czy kolegami udowodnić, że jest facetem z jajami.
Oj, na miejscu Radka zaczęlibyśmy się bać tej książki.