Laureatka amerykańskiego Idola, Kelly Clarkson, której media często wytykają zbędne kilogramy, odstające od ogólnie przyjętego wzorca idealnej gwiazdki, zupełnie nie przejmuje się całą tą krytyką. Co więcej, polubiła swoje krągłości. - Jest mi z tym dobrze i nigdy nie miałam dyskomfortu, żeby występować w zgrabnych sukniach na czerwonym dywanie - deklaruje w wywiadzie dla magazynu US.
Przyznaje, że cierpi na duże skoki wagi - Mój rozmiar cały czas się zmienia, czasem jem więcej, a czasem więcej występuję - przyznaje, jednocześnie ustosunkowując się do komentarzy na temat swojego wyglądu - Gdy ludzie komentują to jak wyglądam myślę sobie:’ Widać macie z tym problem, w przeciwieństwie do mnie’.
W wolnych chwilach stara się trenować crossfit, czyli specjalny zestaw ćwiczeń rozpowszechniony w akademiach policyjnych i wojskowych - Uwielbiam go. Czuję się wtedy jak na obozie dla rekrutów - przyznaje - Trening trwa maksymalnie 35 minut, ale jest bardzo intensywny. Bieganie, przysiady, skoki przez skrzynie. Kilka spośród moich chórzystek ćwiczy ze mną, i wtedy żartujemy, że jesteśmy niczym GI Jane. Po takim treningu jestem naładowana energią, co zresztą widać na koncertach. Wiele osób to zauważyło i gratulowało mi niespożytych sił.
Najważniejsze, że fani kochają ją za jej muzykę, i akceptują taką jaka jest. Tylko czemu pozwala się retuszować *na okładkach płyt i w sesjach fotograficznych? Powinna być *bardziej konsekwentna w swoim stanowisku.