Amy Winehouse od kilku tygodni przebywa w Londynie, dokąd powróciła z karaibskiej wyspy St. Lucia. Oprócz formalności związanych z rozwodem z darmozjadem Blake’m Fielderem-Civilem, zajmuje się przede wszystkim przygotowaniami do nagrania trzeciej w karierze płyty. Piosenkarka praktycznie nie udzielała wywiadów przez ponad cały zeszły rok. Dziennikarzom za źródło informacji musiały wystarczyć relacje z awantur, które wszczynała pod wpływem alkoholu i narkotyków. Teraz zgodziła się na rozmowę z dziennikiem News Of The World.
Mam wiele spraw do załatwienia tutaj, w Londynie - odpowiedziała Amy na pytanie o najbliższe plany. Na razie nie mogę wrócić do domu, na St. Lucia, tu za dużo się dzieje. Zaczynam nowy rozdział. Zaraz nagrywam nową płytę. Z powodu wielu rzeczy jestem bardzo podekscytowana. Lubię wracać.
Winehouse ma sporo do zrobienia, na szczęście jednak nie musi się już przejmować mężem, który wpędził ją w narkotykowy nałóg. Co więcej, nie szuka nikogo na jego miejsce.
Czy chciałabyś teraz zastąpić kimś Blake’a? - pyta dziennikarz.
Słuchaj… Naprawdę, NIE szukam chłopaka! Nie tęsknię ani nie tęskniłam za tym. Osobą, której naprawdę mi brakowało była moja chrześnica Dionne. Jesteśmy kimś więcej niż matką chrzestną i chrześnicą. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Mam nadzieję, że teraz będziemy mogły spędzić więcej czasu razem.
Mowa oczywiście o 13-letniej Dionne Bromfield, której Amy miała pomóc w wielkiej karierze. Niestety, zepsuła pierwszy publiczny występ dziewczynki, kiedy wpadła w narkotyczny szał i narobiła jej okropnego wstydu. Mamy nadzieję, że tym razem będzie lepiej. Winehouse wygląda ostatnio na czystą.