Ilona Łepkowska to niekwestionowana królowa polskich telenoweli. Autorka scenariuszy takich tasiemców jak Klan, Na dobre i na złe czy M jak miłość, została poproszona przez redakcję Dziennika o analizę ostatnich "głębokich" wypowiedzi Dody na temat Biblii. Tych samych, z których będzie musiała tłumaczyć się przed prokuratorem.
Co ciekawe, Łepkowska nie próbuje bronić "wolności słowa", o której tak wielu krzyczy przy okazji najnowszego skandalu z Dorotą R. Wręcz przyznaje wszystkim urażonym tego typu porównaniami:
Taki donos to pozytywne zjawisko, bo pokazuje, że nikt nie stoi ponad prawem.(…) Sama jestem osobą niewierzącą, ale zawsze starałam się uszanować poglądy innych. Jeśli ktoś obraziłby mnie publicznie, obojętne czy byłby to polityk, aktor czy ktokolwiek inny - też dałabym wyraz swojego niezadowolenia.
Jednocześnie zwraca uwagę na to, że ludzie, którzy swoją twórczość muszą upychać na rynku za pomocą skandali, bynajmniej nie są zwolnieni z myślenia: Przepisy prawa dotyczą wszystkich nas w takim samym stopniu. Oczywiście, można machnąć ręką na to, co mówią osoby pokroju pani Rabczewskiej i się tym nie przejmować, ale zdaję sobie sprawę, iż wielu ludzi jej wypowiedź mogła autentycznie zranić.
Według niej uderzenie w sacrum było rozmyślnym działaniem, obliczone na konkretny rozgłos. Chociaż podczas wypowiedzi jej autorka mogła zgrywać tępą. Chce zaistnieć wszelkimi możliwymi metodami. Czasami mówi szybciej, niż myśli. Moim zdaniem nie jest jednak idiotką, jak sądzą niektórzy.
A jak Wy sądzicie?