Chyba doczekaliśmy się wielkiego przełomu w show-biznesie. Najprawdopodobniej Doda w końcu zapłaci za swoje agresywne zachowanie i rzucanie prowokacyjnych tekstów. Wywiad, którego Rabczewska udzieliła Dziennikowi, nie skończył się tylko upragnionym przez nią rozgłosem. Skandal przerodził się w mało przyjemny konflikt z TVP. Telewizja publiczna uznała, że użycie zwrotu "napruci winem i palących jakieś zioła" wobec ewangelistów to zdecydowana przesada i postanowiła zawiesić współpracę z gwiazdą.
Telewizja Polska jako nadawca publiczny jest zobligowana ustawowo do podejmowania działań mających na celu kształtowanie szacunku, zrozumienia i dialogu między ludźmi różnych wyznań - głosi komunikat TVP. Niedopuszczalne jest więc, aby w programach TVP występowały osoby, których publicznie głoszone opinie noszą znamiona wypowiedzi obrażających uczucia chrześcijan.
Decyzja, którą podał do publicznej widomości Wojciech Bosak, dyrektor biura zarządu i spraw korporacyjnych TVP, oznacza, że Doda nie wystąpi na koncercie Hity na czasie. Oczywiście będą również inne konsekwencje niekontrolowanych potoków słownych, jakimi zwykła bombardować nas Rabczewska. Nie wiadomo, jak długo telewizja publiczna zamierza bojkotować naszą "największą gwiazdę". Ważne, że Doda w końcu przestanie się czuć bezkarna.