Joe Jackson nie dostał upragnionej części majątku przedwcześnie zmarłego syna. Nie udało mu się też przejąć opieki nad wnukami, które mógłby promować i zrobić z nich swoich kolejnych niewolników do zarabiania tysięcy dolarów. Pomimo tego ojciec Michaela doskonale wie, jak zarobić na śmierci własnego dziecka. Media właśnie podały informację, że Joe dostał 5 tysięcy dolarów za pojawienie się na ceremonii pożegnania króla popu w miejscowości Gary. Najprawdopodobniej trzy razy większą kwotę dostał, aby przyjść na oficjalny pogrzeb, który odbył się w Staples Center.
Joe ma ustalone stawki za pojawienie się na publicznych imprezach poświęconych Michaelowi Jacksonowi – poinformował dziennikarzy jeden ze współpracowników ojca gwiazdora. Za udział w ceremonii pożegnania zmarłego piosenkarza zapłacono mu podwójnie. Dostał kasę od organizatora, aby w ogóle się pojawił, a także od własnej rodziny, aby nie wszczynał burd.
Toksyczny ojciec Michaela twierdzi, że pieniądze, które otrzymał, to był jedynie zwrot kosztów podróży. Jasne. Nawet jeśli, to wyobrażacie sobie, aby żądać zwrotu za taksówkę, którą pojechało się na pogrzeb własnego dziecka?