A to ciekawe. Michał Szatkowski, były facet Marty Wiśniewskiej dzięki związkowi z niej mógł zrezygnować z posady nauczyciela WF-u i zacząć żyć w wielkim świecie. Całkiem chętnie korzystał z okazji do promowania się, udzielał wywiadów i chodził do Dzień Dobry TVN. Jednak teraz, po rozstaniu z popularną Mandaryną jego znajomi twierdzą, że Michał... poświęcał się dla niej.
Poświęcał się dla niej od chwili poznania w Chałupach nad zatoką Pucką - relacjonuje tygodnik Życie na gorąco. Zakochali się, on dla niej rzucił pracę nauczyciela wf-u w Oleśnicy i przeprowadził się do Warszawy.
Fakt, to poświecenie najwyższej klasy - przejść na utrzymanie bogatej i sławnej kochanki. Jeżeli jednak wydaje się Wam, że miał u boku Mandaryny lekkie życie, to jesteście w błędzie. Szatkowski "musiał się uczyć show biznesu od podstaw".
Nie jest dobrze, gdy ukochana osoba wchodzi w rolę menadżera - czytamy w magazynie. Przez to Michał miał na głowie naprawdę sporo obowiązków, musiał też nauczyć się funkcjonować w show biznesie od podstaw. Na głęboką wodę trafił kiedy Marta odcięła się od dawnej menedżerki. Michał negocjował kontrakty, egzekwował pieniądze za koncerty, pomagał w prowadzeniu szkół tańca i odpowiadał na pytania o ślub i kolejne dziecko.
Naprawdę, aż nam się go żal zrobiło. *A Wam? *