Robert Pattinson wielokrotnie mówił o tym, że nie radzi sobie z popularnością, jaka spadła na niego po wcieleniu się w rolę dobrego wampira Edwarda Cullena w ekranizacji sagi Zmierzch. Sukces filmu przełożył się na szalone wręcz zainteresowanie brytyjskim aktorem, głównie ze strony rozhisteryzowanych i nieobliczalnych fanek w USA. Rob od kilku miesięcy większość czasu spędza w Stanach, gdzie pracuje na planach filmowych. Jak twierdzi, będąc idolem nastolatek normalne życie jest praktycznie niemożliwe.
Nie pamiętam już nawet, co to znaczy "normalne życie" - wyznał w rozmowie z dziennikarzami Pattinson. Dzięki internetowi ludzie skrzykują się błyskawicznie i są w ciągu najwyżej pół godziny w miejscu, w którym akurat przebywam. Nauczyłem się już, że nie mogę pozostawać w jednym miejscu dłużej niż 20 minut.
Największym wyzwaniem dla mnie jest poradzić sobie z tłumem. Nie umiem tego robić, jestem cichą, skrytą osobą. *To dość dziwne... Człowiek musi się nieco zmienić. Nauczyć się *spokojnie iść ulicą wśród pisków i wrzasków .
Miejmy nadzieję, że to szaleństwo skończy się po premierze ostatniej części Zmierzchu.