Niedawny zlot fanów BrzydUlireklamowany był jako niepowtarzalna okazja do spotkania się z aktorami, zdobycia autografu czy zdjęcia. Jednak jak wspomina nasza czytelniczka, która przejechała kilkaset kilometrów w nadziei zobaczenia swoich idoli, organizacja imprezy pozostawiała wiele do życzenia. Podobnie zachowanie "gwiazd" serialu.
Przybyłam tam wraz z rodziną z Górnego Śląska, z nadzieją na udaną zabawę i kilka fotek z gwiazdami oczywiście - opisuje autorka zdjęć. Najpierw odbyły się próby tancerzy You Can Dance. Tylko Marcin Mroziński i Maria Foryś byli przyjaźnie nastawieni. Rozdali kilka autografów i ciągle się uśmiechali. Oczywiście diva Wiola Fiuk nie raczyła nawet pomachać do ludzi dzięki którym wygrała program. [jak widać Wiola już poczuła sławę na dobre]
Prowadzący imprezę oznajmił, że nie ma się co martwić, każdy dostanie autograf i będzie miał fotki z gwiazdami. Ledwo aktorzy weszli do namiotu, za chwilę zaczęli wychodzić, podpisywali się, znów wychodzili na zaplecze, gdzie czaili się przez większość czasu. Kolejka do autografów robiła się większa. Ochroniarze, krzyczeli na biednych, wystawionych ludziach "metr od barierki" i tylko popychali nas żebyśmy się ustawili.
Wpuszczali VIP-ów, którzy siedzieli w środku z aktorami około pół godziny. Konferansjer oznajmił, że mamy już nie czekać, bo podpisywania nie będzie. Aktorzy wielce udawali skruszonych "sory, ale nie mogę". Bobek wraz z serialową bufetową szli z obstawą do toi-toi-ów, skąd potem uciekali i nawet się nie odwrócili do fanów. Włodarczyk cały czas chodził, ziewał i się przeciągał.
No cóż, to w końcu wielkie gwiazdy - Filip Bobek, którego do czasu BrzydUli nikt nie znał czy Włodarczyk, którego po zakończeniu Kryminalnych TVN poratował rólką w serialu. Najmilsi w stosunku do fanów okazali się oczywiście ci najmniej rozpoznawalni, jeszcze nie zmanierowani i życzliwi:
Jedynymi wyrozumiałymi aktorami okazali się bohaterzy serialu odgrywający małe role. Krzysiek Czeczot, serialowy Maciek i Michał Gadomski, czyli ochroniarz. To oni sami podchodzili do fanów z propozycjami autografów. Gdy rozpłakałam się, bo moje marznie związane z tym zlotem prysło, moja mama podbiegła do Czeczota, który szedł sobie spokojnie bez ochrony, poprosiła o autograf dla płaczącej córki, dał go bez problemu z dedykacją i rozmawiał z moją mamą wypytując o mnie. Może i udawał zatroskanie fanką, ale to i tak się liczy.
Ogólnie nie było aż tak źle, ale wyobrażałam sobie ten zlot o wiele, wiele lepiej.
Szkoda, że tak kończy się zderzenie fana z show biznesową rzeczywistością jego idoli. Gwiazdy BrzydUli mają chyba świadomość tego, że ich sława skończy się wraz z końcem emisji serialu. Czyli jakoś w połowie jesiennej ramówki.