Właśnie ogłosiła to w Fakcie. To dziwne, wydawało nam się, że Kinga Rusin jest już dawno po zabiegu. Ona jednak twierdzi, że absolutnie nie i swoją decyzję uzależnia od zgody lekarza. Nigdy nie aspirowałam do tego, by być modelką i mam świadomość swoich niedoskonałości - kokietuje czytelników tabloidu - Gdy teraz staję przed lustrem, podoba mi się to, co widzę. Po prostu bardzo siebie lubię i akceptuję. Operacje plastyczne to nic złego. Na razie nie zdecydowałam się na żadną, ale może za kilka lat spróbuję zastrzyków z botoksu. Jeśli tylko mój lekarz pozwoli.
Przy okazji postanowiła się wytłumaczyć z ramion, wyglądających jakby należały do wyjątkowo żylastego faceta (Zobacz: * *Ręce Pudziana?)
*. Wiem, że mam *atletyczną sylwetkę, ale taka po prostu jestem. Nie jest to efekt obsesyjnych treningów na siłowni. Jednak muszę trenować, bowiem mój chory kręgosłup tego wymaga. W Polsce wychowuje się dziewczynki w duchu skromności. To powoduje, że w dorosłym życiu stają się zakompleksione i niepewne siebie. Ja dojrzałam po przekroczeniu trzydziestych urodzin. Teraz nie mam żadnych problemów, by wyjść na plażę w kostiumie.
Ciekawe czy to samo może o sobie powiedzieć Hania Lis?