Doda i jej były partner z zespołu Virgin Tomasz Lubert nie rozstali się wprawdzie w przyjaźni, ale najwyraźniej dawne niesnaski już poszły w zapomnienie. Zapewne Dodę nastawia przychylniej fakt, że po rozpadzie Virgin jej kariera intensywniesię rozwija, a Lubertowi niewiele brakuje, by odejść w zupełny medialny niebyt. Z drugiej strony powszechna jest opinia, że pod względem muzycznym Doda po odejściu z zespołu nie nagrała nic godnego uwagi. Widocznie doszli z Lubertem do wniosku, że na wspólnej pracy żadne z nich nie straci, a może jedynie zyskać. Perspektywa dużych pieniędzy nie po raz pierwszy pozytywnie wpływa na poprawę relacjii w show-biznesie. Od razu widać na czym oparte są przyjaźnie gwiazd...
Doda zdecydowała się zademonstrować (to bardzo w jej stylu), że uległy zmianie jej stostunki z Lubertem. Jutro na festiwalu w Sopocie byli współpracownicy ponownie się zejdą na scenie, żeby wykonać swój wielki hit Znak pokoju. Ciekawe, czy to zapowiedź dalszej współpracy?
Pomyślcie, jak bardzo Lubert musiał podlizywać się Rabczewskiej, aby zechciała znów z nim wystąpić. Przecież ona nie akceptuje nikogo, kto jej nie wielbi i nie zgadza się z każdym jej kaprysem. Muzyk na pewno zużył przysłowione "tony wazeliny".