Nie cichną spekulacje w sprawie rozstania Marty Wiśniewskiej i nauczyciela Michała Szatkowskiego. Wiadomo, że Mandaryna znalazła już sobie nowego, dobrze ustawionego faceta, który w razie potrzeby będzie w stanie utrzymać ją i sponsorować jej karierę. Jednak tygodnik Życie na gorąco wysuwa tezę, że to wuefista miał dość życia w show biznesie. Zwierzył się nawet jednemu z przyjaciół, że środowisko gwiazd jednak mu nie odpowiada. Trudno w to uwierzyć. Przecież tak ofiarnie się lansował.
Łatwiej już uwierzyć w to, że sama Mandaryna dała mu się we znaki.
W USA Marta co krok strofowała go i wytykała mu najdrobniejsze błędy menedżerskie - wspomina jeden z organizatorów występów Mandaryny w Chicago. On znosił jej kaprysy. Przymykał oczy na to, że zamiast pracować, ciągle paliła papierosy. Miał anielską cierpliwość, ale wyglądał na przytłoczonego. A Marta nie powiedziała nawet "dziękuję". Tego nie zniósłby żaden facet.
Ponoć Mandaryna była tak zajęta promocją nowej płyty, że nawet niespecjalnie zauważyła, że związek się rozpadł. Możliwe, że pomógł jej w tym nowy, bogatszy kochanek.
Rozstaliśmy się, bo pochodzimy z dwóch różnych światów - tak brzmi oficjalna wersja Wiśniewskiej - Były one nie do pogodzenia. Zdecydowaliśmy, że lepiej będzie zakończyć związek w przyjaźni, dopóki jeszcze potrafiliśmy ze sobą rozmawiać.
Jestem szczęśliwa - zwierzyła się również tygodnikowi Na żywo - Poukładałam sobie wiele rzeczy. A Michał? Powiem tylko, że nadal razem pracujemy i przyjaźnimy się. Nie ukrywa jednak, że ma już nowego menedżera, Marka Śledziewskiego.
Zsyłka Szatkowskiego do Oleśnicy zbliża się wielkimi krokami.