Iwona Węgrowska nadal ma niedosyt zainteresowania, jakie jej osoba wzbudza w prasie brukowej. Jak każda niedowartościowana celebrytka, jest gotowa opowiedzieć tabloidom cokolwiek, byle wydrukowały to obok jej wyretuszowanego zdjęcia. Pod tym względem nie ma naprawdę żadnych zahamowań. Dziś na przykład przekonuje czytelników Twojego Imperium, że nagraniu programu Hit Generator towarzyszył... spisek:
Na próbach śpiewałam czysto - zapewnia. A potem ktoś dolał mi kwasu do napoju tuz przed wyjściem na scenę. Śpiewałam ze spalonymi strunami głosowymi. Potem musiałam leczyc gardło przez następne dwa miesiące. Szczerze mówiąc po tej smutnej historii miałam dość polskiego show-biznesu. Tu naprawdę nie liczy się to, jak kto śpiewa, ale kto ma kasę i na przykład może kupić sobie SMS-y rzekomo od widzów.
Nie sądzicie, że powinna była raczej zawiadomić policję? Dolewanie ludziom kwasu do picia to poważna sprawa i zdecydowanie bardziej nadaje się do omówienia na komisariacie niż w tabloidzie. Oczywiście jeśli to prawda. Niestety, historia pachnie trochę Gosią Andrzejewicz.
Węgrowska chce też zainteresować czytelników swoim życiem uczuciowym:
Jestem bezgranicznie zakochana w Adamie - wyznaje. Poznaliśmy się przez naszego wspólnego przyjaciela Wojtka. Jakis czas temu miałam koncert w Łodzi. Na widowni był Adam i zwrócił na mnie uwagę. Po prostu wpadłam mu w oko. A ja kiedys dla żartów powiedziałam Wojtkowi: Poszukaj mi męża. Tylko takiego z sercem, a nie z kasą." No i Wojtek postanowił nas sobie przedstawić.
Gratulujemy Iwona. Zapracowałaś na swój pierwszy artykuł na Pudelku. Teraz już pójdzie z górki.