W nocy z soboty na niedzielę do domu Lindsay Lohan w Los Angeles włamała się zorganizowana grupa złodziei. Mężczyźni profesjonalnie i szybko zabrali najcenniejsze rzeczy, po czym niezauważeni odjechali. Całe zdarzenie zarejestrowała kamera przemysłowa, ale na filmie nie widać twarzy sprawców przestępstwa. Wracająca o trzeciej nad ranem gwiazda zastała swój apartament w opłakanym stanie.
Jak się można było spodziewać, rodzice Lindsay nie przepuścili takiej okazji, by się trochę wypromować. Oboje udzielili wywiadów dziennikarzom, w którym prześcigali się w wyznaniach o trosce, jaką otaczają swoje znane dziecko.
Sejf był dosłownie wyrwany ze ściany – powiedziała Dina. Drzwi zostały wyciągnięte z zawiasów, a wszystkie klamki odkręcono. Zniknęły wszystkie torebki, buty i cała biżuteria. Lindsay jest zdruzgotana.
Przypomnijmy, że już w maju ktoś próbował się dostać do domu aktorki. Na nagraniu z kamery przemysłowej widać kilku mężczyzn uciekających z posiadłości Lohan po tym, jak wystraszył ich alarm. Jednak teraz zabezpieczenia nie zadziałały. Ojciec gwiazdy, Michael, twierdzi, że w całą aferę mogli być zamieszani... znajomi jego córki.
Jej współpracownicy ponoć zapomnieli włączyć alarmu – powiedział Michael zebranym paparazzi. Ktoś dobrze wiedział, że nie ma jej akurat w domu i można się do niego spokojnie włamać.
Podejrzewamy, że cała Ameryka wiedziała, że Lindsay akurat nie ma w domu. W końcu była to sobotnia noc...
Trudno powiedzieć, aby Lohan była bardzo stratna. Złodzieje zwinęli jej przecież to, co ona sama wcześniej ukradła z planów sesji zdjęciowych.