Weronika Rosati, która dotąd nie sprawiała raczej wrażenia przesadnie pruderyjnej, nagle stała się wstydliwa. Twierdzi, że straciła rolę we francuskiej produkcji tylko dlatego, że... nie zgodziła się rozebrać przed kamerą. Według Faktu udział w tym filmie miał być przepustką do prawdziwej europejskiej kariery. Niestety Weronika się nie zdecydowała.
To był zwykły szantaż emocjonalny i psychiczny - zwierza się tabloidowi. Wiem, że niektórzy się na to godzą, ale ja nigdy nie idę na kompromisy, jeśli chodzi o moją karierę ["Nigdy nie idziesz na kompromisy"?! A "RANKING GWIAZD"?!]. Marzy mi się, by na przykład za pięćdziesiąt lat ktoś powiedział: "Pamiętacie ten film? A jak fajnie zagrała tam ta Weronika Rosati!" Gdyby przydarzyło się kilka takich filmów, byłoby dobrze.
To wyszło na tydzień przed rozpoczęciem zdjęć, to był zwykły szantaż emocjonalny - wspomina. Ta scena była zupełnie bez sensu. Chodziło jednak o to, że jeśli ja już wcześniej coś uzgadniam z reżyserem i producentem, jeśli mówię im, dlaczego się nie rozbiorę, a oni mówią: "OK, nie ma problemu, tego nie musisz robić", a potem stosują tego typu zagrywkę, to ja już wiem, że nawet jeśli zagrałabym tę scenę, to czułabym się bardzo niefajnie i niepewnie. Po prostu straciłam zaufanie.
Biedna, że też zawsze właśnie ją spotykają takie rzeczy.