Kate Moss wysłała swojego narzeczonego z powrotem do Wielkiej Brytanii, przerywając tym samym ich wakacje w Tajlandii. Wbrew wcześniejszym doniesieniom, okazało się, że para nie pobrała się podczas tego wyjazdu. Powodem wcześniejszego powrotu muzyka była bójka z taksówkarzem, w sprawie której przesłuchała go lokalna policja.
Para miała wrócić razem w weekend, ale Doherty pojawił się na lotnisku sam już w piątek o szóstej rano. Kate wysłała mnie do domu, ponieważ zostałem aresztowany - powiedział wtedy Pete jednemu z łowców autografów. Kate nie chce się do mnie odzywać. Ona mi już nie wierzy. Ten facet zaatakował mnie bez powodu - dodał w rozmowie z The Sun.
Okazuje się jednak, że to niekoniecznie dlatego Moss straciła zaufanie do Doherty'ego. Martwi się podobno o relację Pete'a z jedną ze swoich fanek, Nadine Ruddy. Zrobiono mu z nią zdjęcie podczas niemieckiej części trasy koncertowej. Od tego czasu regularnie rozmawiają ze sobą przez telefon.
Pete'a przyłapywano już na zbytnim zbliżaniu się do fanek i Kate zawsze to wściekało. Tym razem zdenerwowała się bardziej niż zwykle, ponieważ planują ślub. Kiedy dowiedziała się, że jest jakieś jego zdjęcie z Nadine z Niemiec, wpadła w szał. Ona nie może już znieść tych ciągłych telefonów, nawet jeśli są niewinne. Powiedziała mu, że jeśli jeszcze raz zbliży się do jakiejś kobiety, z nimi koniec - doniosi źródło.
Podobno Pete chce się jednak poprawić. Bardzo go zajmuje pisanie dla Kate ballady, która zostanie zagrana na ich przyjęciu weselnym, o ile ten ślub się wreszcie kiedyś odbędzie.
Pete bardzo chce pokazać Kate, ile dla niego znaczy, więc spędza całe godziny nad tym kawałkiem - mówi znajomy muzyka.