Wczoraj pisaliśmy o medytacyjnych wakacjach Edzi spędzonych w klasztorze buddyjskim w Tajlandii
(zobacz: *Spędziła urlop w klasztorze)
*. Po powrocie do Polski okazało się, że asceza najwyraźniej jej nie służy.
Edzia wychudła i zmarniała. Reporter Faktu, który wyśledził piosenkarkę w podwarszawskim Konstancinie, wyraźnie się jej przestraszył. Przede wszystkim była bez makijażu więc w ogóle nie przypominała siebie samej przesadnie wystylizowanej na potrzeby programu Jak ONI śpiewają.
Zdaje się przemęczona i pozbawiona sił - donosi tabloid. Czyżby całodzienne mantry i klasztorny wikt tak wyczerpały Edytę? Wiadomo przecież, że uczestnicząc w klasztornym życiu, Górniak musiała przystosować się do tamtejszych skromnych warunków i trwających wiele godzin modlitw. Ośrodek buddyjski to nie jest pięciogwiazdkowy hotel przepełniony luksusem. Jednak gwiazda spodziewała się, że pobyt w buddyjskim klasztorze w egzotycznej scenerii Tajlandii postawi ją na nogi i doda jej sił. Wygląda na to, że nie wszystko poszło zgodnie z planem.
A kiedy coś u niej poszło zgodnie z planem?