W sprawie śmierci Michaela Jacksona już chyba nic nie jest w stanie zszokować. Nawet to, że w jego sypialni znaleziono dwie torebki z marihuaną oraz bibułki do papierosów. Trawka została odkryta dzień po śmierci piosenkarza po tym, jak jeden z członków rodziny poinformował policjantów, że w pokoju gwiazdora jest ukryta heroina.
Okazało się, że w torebeczkach znajduje się spleśniała marihuana. Nie wiadomo, do kogo należała. Badania toksykologiczne przeprowadzone podczas autopsji nie wykazały obecności narkotyku w organizmie Jacksona.
Policjanci podejrzewają, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu Michael używał jej, by uśmierzyć wszystkie swoje bóle oraz się zrelaksować. Mogło mu to pomóc w zasypianiu. W którymś momencie narkotyki musiały przestać działać, a piosenkarz przerzucił się na mocniejsze środki, tym razem przepisywane przez lekarza. Te ostatecznie go zabiły.