Tak to jest, kiedy ma się za dużo pieniędzy i nie dość rozumu. Chociaż Miśka Koterskiego nie podejrzewamy o jakoś specjalnie zasobny portfel, to o nie do końca normalne zachowania - jak najbardziej. Jak widać zaproszenie na imprezę i chęć spotkania znajomych ze stolicy bywa w jego wypadku tak silna motywacja, że jest gotów przejechać pół Polski. Dosłownie.
Koterski wybrał się taksówką na imprezę jednego z męskich magazynów we... Władysławowie.
Misiek zadzwonił do nas i spytał się, gdzie jest impreza - mówi w rozmowie z Faktem projektant Piotr Krajewski, organizator imprezy. Kiedy się dowiedział, że impreza jest we Władysławowie, stwierdził, że wsiada w taksówkę i przyjeżdża. Najśmieszniejsze jest to, że dzwonił jeszcze z Warszawy.
Naszym zdaniem jeszcze "śmieszniejsze" jest to, że za ten kilusetkilometrowy kurs zapłacił 1200 zł. Ciekawe, czy wyszedł chociaż na zero na darmowych drinkach.
[#366#]