Nagła i tragiczna śmierć Michaela Jacksona zatrzymała produkcję jego kolejnej płyty. Projekt stanął w miejscu i zaistniała groźba, że fani gwiazdora nie będą mogli nigdy zapoznać się z materiałem. Od razu znaleźli się oczywiście chętni do dokończenia krążka. Najgłośniej o prawo do publikacji płyty upomina się... R. Kelly, który twierdzi, że to on powinien dograć brakujące wokale do płyty!
Kelly utrzymuje, że Michaelowi z nikim nie współpracowało się tak dobrze jak z nim. Przekonuje nawet, że gdyby Jackson żył to właśnie jego wybrałby na współtwórcę i wydawcę swojej muzyki.
W przeszłości aż pięć razy nagrywałem razem z Michaelem – przechwala się Kelly. Godzinami rozmawialiśmy przez telefon o jego nowym albumie. Kilka razy zasugerował, że mógłbym śpiewać zamiast niego. Podobało mu się, gdy naśladowałem jego styl. Dlatego uważam, że idealnie nadaję się na kontynuatora twórczości Jacksona.
Wyobrażacie sobie Kelly'ego, jako następcę Michaela? Jedyne, co ich łączy, to głośne oskarżenia o pedofilię. To chyba trochę mało.