A jednak, wbrew ponurym przepowiedniom Piotra Galińskiego, Rafał Maserak, nadal coś znaczy w środowisku tanecznym. Jak donosi Fakt, jego stawka za odcinek przewyższa nawet wynagrodzenie niektórych "gwiazd". Podczas gdy Michał Kwiatkowski i Marcin Urbaś wywalczyli zaledwie po 5 tysięcy, Maserak dostaje 6.
Jak twierdzi tabloid, jego stawka jest najwyższa wśród tancerzy. Jedynie Marcin Cichopek-Hakiel w poprzedniej edycji zarobił więcej. Ponieważ wygląda na to, że Maserakowi i Musze udało się jakoś dojść do porozumienia, niespodziewanie okazało się nawet, że Mucha lepiej tańczy niż śpiewa, istnieje spora szansa, że nie odpadną zbyt szybko.
Nawet więcej - jeśli uda im się utrzymać status drugiej, po Urbańskiej i Klimencie, ulubionej pary widzów, mają szansę na Kryształową Kulę. Jak wykazały poprzednie edycje, widzowie nie lubią profesjonalistów w finale, a raczej nikt nie uwierzy w amatorski talent Urbańskiej.
Jeżeli wszystko potoczy się po jego myśli, Rafał ma szansę zarobić jesienią na dobry samochód.