To naprawdę przykre. Krzysio Ibisz nie potrafi nawet pójść z dzieckiem do kina bez zawiadamiania o tym tabloidu. W ten sposób z ojcowską troską przekazuje Maksowi to, co najważniejsze w życiu - umiejętność szczerzenia się do obiektywów. Tym razem chłopiec nie spełnił niestety pokładanych w nim nadziei. Zamiast mizdrzyć się do fotografa, stał markotny, ze spuszczoną głową. Może wolałby spędzić ten dzień tylko z tatą...?
Lubimy z Maksiem takie męskie wyprawy - zapewnia niezrażony Ibisz. Tym razem poszliśmy do kina. Potem pograć na automatach. Syn bardzo lubi elektroniczne gry z samochodami i motorami - informuje. Potem poszliśmy do jego ulubionej knajpki azjatyckiej, gdzie Maks lubi najbardziej zjeść dużą porcję ryżu. Podczas obiadu często rozmawiamy o tym, co u niego się dzieje w szkole, o dziewczynach i kolegach.
Nic dziwnego, że tak świetnie się dogadują. Przecież są rówieśnikami.