A jednak można się wybić nawet na najgłupszym programie rozrywkowym. Jest tylko jeden drobiazg... trzeba mieć jeszcze za męża znanego aktora. Ale Beata Ścibakówna, żona Jana Englerta wierzy, że przełom w swoim życiu zawodowym zawdzięcza właśnie występom w Gwiazdy tańczą na lodzie. Strach pomysleć, gdzie może wylądować jeśli znów uzna, że jej kariera znów podupada...
Na razie nie ma powodów do narzekania, bo będzie można ją ogladać w aż czterech produkcjach. To tylko nieznacznie gorszy wynik od lidera tegorocznej jesieni, Pawła Deląga (zobacz: Zarabiają po 9 tysięcy dziennie! ).
Żona Englerta wystąpi w Na dobre i na złe w Dwójce oraz trzech produkcjach Polsatu: Skorumpowanych, Samym życiu i właśnie powstającej kontynuacji komediowego serialu Synowie.
Z każdym z tych projektów łaczą się akcje promocyjne, wywiady i sesje zdjęciowe do gazet - pisze tygodnik Gwiazdy. Beata ma więc teraz duże szanse na zdobycie ogromnej popularności *. *
Tak, w to nie wątpimy. Pytanie tylko, czy brakuje nam kolejnej bohaterki wywiadów w Gali i Vivie? Bo nie martwcie - z popularnością przyjdą i zwierzenia intymne.