W nowej Gali znalazł się ciekawy, ale i dość dziwny, wywiad z Kayah i Moniką Olejnik. Panie obwieszczają w nim publicznie, że od lat są dobrymi przyjaciółkami i żalą się, że wiele osób zadaje się z nimi tylko dlatego, że są sławne.
Kilka fragmentów nas zaskoczyło, szczególnie, że jest to przecież wywiad po autoryzacji. Ekshibicjonizm, który zaprezentowały w kilku fragmentach wydaje się być nie na miejscu, szczególnie w wypadku osób, które w innych okolicznościach cenią i chronią swoją prywatność.
Chodzi nam na przykład o tę publiczną wymianę zdań. Taka spontaniczna i wcale nie sztuczna...
Monika: A propos "byłych". Wiesz, że ostatnio bawiłam się z twoim byłym mężem?
Kayah: Mówił mi. Jak było?
Monika: Świetnie.
Kayah: Monika, zabiję cię! Plotkowaliście na mój temat?
Monika: Nie! Mówiłam jedynie, jak bardzo cię podziwiam...
Kayah: ...ale Rinke najwidoczniej lubi blondynki.
Monika: Moim zdaniem on cię kocha.
Kayah: Są związki emocjonalne, które są nierozerwalne. Szczególnie, kiedy dwoje ludzi łączy dziecko. Między nami zawsze będzie niewidoczna więź - wyznaje. Mimo pewnego żalu lub niespełnienia jest więź.
Kayah zwierza się też, że jej przyjaciel-gej okradł ją dwa razy i nie wybaczyła mu tego nawet na łożu śmierci...
Miałam wieloletniego przyjaciela. Dziwne będzie to, co powiem, ale nie wiem, czy to choroba, czy inny powód popchnął go do takiego czynu... okradł mnie dwa razy - wyznaje. Miał i inne grzechy, które pewnego dnia wybuchły jak niewypał. Był gejem, rozumował po części jak najlepsza kumpela, ale i kumpel. To czyniło naszą znajomość tak wyjątkową. A jednak poczułam się - jak łatwo zgadnąć - zdradzona i boleśnie zraniona. I kiedy śmiertelnie zachorował, a ta wiadomość dotarła wreszcie i do mnie, nie zachowałam się jak człowiek. Nie mogę sobie tego wybaczyć do dziś.
Tego typu wyznania sąsiadują z dyskretnym lansem:
Gala: Co lubicie razem robić?
Kayah i Monika razem: Jak to co? Zakupy!
Monika: Oczywiście spotykamy się w księgarni... A wiesz, że zamknęli nasz ulubiony butik w Paryżu?
Kayah: Monika ostatnio zadzwoniła do mnie i mówi: "Kupiłaś moją sukienkę!". Upatrzyła ją sobie w Paryżu, ale ja byłam pierwsza. Ale mogę ci pożyczyć spódnicę od Gaultiera. Chcesz?
Monika: A ja ci pożyczę tę szeroką od Miu Miu.
A my wam życzymy więcej rozwagi na przyszłość. Lepiej chyba przyjaźnić się "w realu".