W ubiegłym tygodniu niestety się nie udało, ale przecież sąd powinien to zrozumieć. Każdy, kto ogląda Taniec z gwiazdami, wie, jak zapracowany jest ostatnio Radzio. Nie dość, że biedak musi godzić treningi piłkarskie z tymi na parkiecie, to jeszcze jeździć na rozprawy aż do Koszalina. Biedny, lepiej byłoby pobić się z policjantami w Warszawie...
Wczoraj jednak wygospodarował trochę czasu i razem ze współoskarżonymi o pobicie zdołał dojechać do sądu.
Mieli siedmiu świadków i podobno każdy z nich zeznawał, że nic nie widział - mówi Super Expressowi osoba, przebywająca wówczas w gmachu sądu. To nie rokuje szybkiego zakończenia procesu.
Podobno piłkarze przedstawili także sądowi dokumenty potwierdzające, że w ubiegłym tygodniu nie dojechali z powodu wypadku na drodze...