Do jednego z ulubionych zwyczajów Andrzeja Chyry należy sikanie w miejscach publicznych. Straż miejska już o tym wie. Kilka dni temu podczas 34 Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni Chyra opuścił Teatr Muzyczny, w którym odbywała się impreza. Na ulicy zachowywał się dziwnie.
Rozpoczął swój rytuał - relacjonuje Super Express. A to zmoczył piękne audi, a to ocierał głową o ścianę, a to drapał słupek znaku drogowego. Zupełnie jakby chciał oznaczyć, że to jego teren. Rozmawiając ze strażniczką miejską, tak mocno chwycił słupek drogowy w rękę, że aż trzeba będzie go malować.
Na szczęście w tym momencie pojawiły się dwie młode kobiety, które zaoferowały się dostarczyć kłopotliwego obywatela do hotelu... Tabloid nie podaje, czy obsikanie samochodu zakończyło się mandatem, czy też straż miejska poprzestała tylko na dyskretnej opiece nad aktorem. Obawiamy się, że raczej to drugie. Znanym ludziom wolno przecież więcej.
Właścicielowi audi współczujemy.