No i stało się. Natasza "dość obcych!" Urbańska uwierzyła w swoją wielkość i zaczyna uniezależniać się od swojego chorobliwie ambitnego męża. Wpływ na to miał zapewne fakt, że Józefowicz obecnie co najwyżej psuje jej kontakty w telewizji. Nikt nie chce z nim współpracować (zobacz: TVN chce Nataszę, ale BEZ JÓZEFOWICZA!)
.
Do Urbańskiej w końcu dotarło, że producenci skłonni są z nią negocjować, ale tylko pod warunkiem, że za jej plecami nie czai się "Józek", który wszystkim dał się poznać od jak najgorszej strony. Fakt donosi, że sytuacja zaczyna być napięta. Nie wróży to chyba dobrze parze, dla której kariera zawsze była na pierwszym miejscu:
Urbańska już czuje się wielką gwiazdą - pisze tabloid. I chce być samodzielna. Tancerze, zarówno z teatru Buffo, jak i programu "Taniec z gwiazdami" mają dość jej trudnego charakteru, fochów, a nawet rozkazów. Sam Józefowicz czuje już, że traci kontrolę nad ukochaną i boi się utracić ją, nie tylko jako żonę, ale i jako swoje "artystyczne dzieło". Stara się jeszcze bardziej nadzorować Nataszę, ale ona powoli wymyka mu się z rąk.
Naszym zdaniem Józefowicz martwi się przedwcześnie. Jeśli widzowie Tańca z gwiazdami potraktują ją podobnie jak "walczącego o życie" faceta Żmudy-Trzebiatowskiej w 8. edycji, to znów wróci z płaczem do męża.
A w jej wypadku nawet drugie miejsce oznacza osobistą tragedię i rozpacz. Tak skończyło się przecież pierwsze Jak ONI śpiewają...