Udział w Tańcu z gwiazdami to dla Grażyny Wolszczak okazja, aby przypomnieć polskim widzom o swoich znakomitych genach. 51-letnia (!) aktorka nie boi się odważnych kreacji i zbliżeń kamery. Doceniamy to.
Jednak dziennikarzom Faktu nie mieści się w głowie, że polska "gwiazda" nawet po 40-tce może wyglądać olśniewająco bez pomocy chirurga. Dlatego po raz kolejny Wolszczak wyprowadza ich z błędu:
Czego bym nie powiedziała, to i tak nikt mi nie uwierzy, że nie robiłam sobie liftingów. Nie wstrzykuję sobie też botoksu, bo nie wierzę, że to nie szkodzi - tłumaczy w rozmowie z tabloidem.
Jak na razie wystarczają jej metody mniej inwazyjne: Chodzę regularnie do kosmetyczki. Zabiegiem, jaki sobie ostatnio zrobiłam, była mezoterapia bezigłowa, która polega na aplikowaniu na skórę środków odżywczych i witamin. Ale nie zapieram się, że nigdy nie skorzystam z usług chirurga plastycznego - dodaje przezornie.
Jak na razie nie ma chyba takiej potrzeby. Prawda?