To jedna z najbardziej tajemniczych i ponurych spraw, o jakich pisaliśmy, a przy okazji osobista tragedia Johna Travolty. Chodzi o śmierć jego 16-letniego syna Jetta na początku tego roku. Sprawa wciąż wzbudza kontrowersje.
Wiadomo tylko, że pielęgniarze, którzy zostali wezwani do rezydencji gwiazdora na Bahamach i jako pierwsi badali ciało nastolatka, próbowali wyłudzić od rodziny Jetta 20 milionów dolarów! Utrzymywali, że posiadają zdjęcia zwłok syna Travolty, które wykonali telefonem komórkowym i nie zawahają się ich opublikować. Ich treść miała być szokująca i kompromitująca dla gwiazdora... Skandal z szantażem ma także podłoże polityczne, gdyż *w próbę wyłudzenia zamieszany był były minister turystyki Bahamów. *
Aktor znany jest z gorliwej przynależności do bardzo aktywnej w Hollywood sekty scjentologów. Ich "wiara" zabrania leczyć chorych na autyzm. Syn Travolty cierpiał na tę chorobę i podobno to właśnie ze względu na dziwaczne przekonania ojca nie miał zapewnionej właściwej opieki medycznej.
Być może niebawem świat pozna prawdę. Travolta w przyszłym tygodniu będzie zeznawał w toczącym się na Bahamach procesie jako świadek oskarżenia. Szantażyści chcący zarobić na śmierci dziecka zasłużyli oczywiście na więzienie. Pytanie tylko za co mogli żądać od niego aż 20 milionów? Jaka informacja mogła być warta aż tyle? Strach myśleć.