Chociaż nie wygląda, Tomek Karolak jest ponoć zapalonym podróżnikiem, który każdy urlop wykorzystuje na zwiedzanie odległych i egzotycznych miejsc. W zeszłym roku odwiedził Tybet, gdzie "chciał się wyciszyć, nabrać dystansu i uporządkować życie". To ostatnie się chyba nie udało. Dlatego, jak donosi magazyn Party, już niedługo pojedzie do Jerozolimy, a w grudniu wybiera się na dłuższą wyprawę aż do Etiopii.
Jadę do Świętego Miasta. Siądę pod murami katedry i przez trzy dni będę ładował akumulatory - mówi w rozmowie z dwutygodnikiem. W Afryce zaś aktor będzie... szukał zaginionej Arki Przymierza: Tubylcy są przekonani, że właśnie w Etiopii jest ukryty ten skarb - informuje.
Stawiamy jednak na "ładowanie baterii" - radzenie sobie z dwiema kobietami na raz na pewno wymaga sporo energii.